Złoty w najbliższych tygodniach nie powinien zmienić wartości do euro, a szansą na jego aprecjację w dalszej części roku może być ewentualne osłabienie dolara, spowodowane niespełnieniem się zapowiedzi kolejnych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. W Polsce, mimo prawdopodobnego przyspieszenia inflacji, w tym roku podwyżek raczej nie będzie.
– Wartość złotego w ostatnich tygodniach czy miesiącach nie ulega zbytnim wahaniom, notowania EUR/PLN pozostają bardzo blisko poziomu 4,30 zł i chyba jeśli popatrzymy w perspektywie najbliższych tygodni, nic znaczącego tutaj nie powinno się dziać – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Rafał Sadoch, analityk Domu Maklerskiego mBanku. – Polska waluta jest stabilna i z tego powinni się cieszyć nie tylko polscy eksporterzy, ale stabilizacja notowań waluty to jest czynnik pozytywny z punktu widzenia gospodarki.
Od lipca 2018 roku, czyli od ponad pół roku za jedno euro trzeba było płacić od 4,25 do 4,35 zł. Stabilny pozostawał także dolar, którego wartość oscylowała wokół 3,70–3,80 zł. W ostatnim tygodniu amerykańska waluta zanotowała jednak niewielkie osłabienie wobec złotego i innych walut rynków wschodzących po komunikacie Fedu, czyli amerykańskiego banku centralnego, który na posiedzeniu 29–30 stycznia nie tylko nie podniósł po raz kolejny stóp procentowych, ale nie zawarł też w komunikacie zapowiedzi dalszych podwyżek stóp, obecnej jeszcze w grudniowym komentarzu. Zdaniem ekonomistów gołębie nastawienie Fedu będzie wpływać na umocnienie się walut takich jak złoty.
– Perspektywy krajowej waluty w największym stopniu powiązałbym z notowaniami dolara amerykańskiego, bowiem jesteśmy w bardzo ciekawym momencie – ocenia Rafał Sadoch. – Jeśli amerykańska waluta zaczęłaby tracić na wartości, to otworzyłaby się przestrzeń do aprecjacji złotego. Amerykański bank centralny, Jerome Powell w ostatnim czasie znacząco złagodził swoją retorykę, rynek w tym momencie już nie wycenia podwyżek stóp procentowych w 2019 roku w USA, Fed zakomunikował, że mogą być to jeszcze dwie podwyżki. Jeśli one się nie zmaterializują, jeśli ten koszt pieniądza w USA nie będzie dalej rósł, kapitał zacznie odpływać od amerykańskiej waluty i będzie szukał ujścia na rynkach wschodzących, w krajach naszego regionu.
Na podwyżki stóp nie zanosi się także na polskim rynku. Wprawdzie zgodnie z listopadowa projekcją Narodowego Banku Polskiego w 2019 roku inflacja powinna sięgnąć 3,2 proc., co jest poziomem wyższym od c celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc., ale po pierwsze w ostatnich kilkunastu miesiącach faktyczna inflacja okazywała się niższa od przewidywanej, po drugie spadek cen ropy naftowej będzie działał hamująco na ceny innych produktów, wreszcie nawet poziom 3,2 proc. pozostaje w paśmie dopuszczalnych wahań (1,5–3,5 proc.) i nie daje powodu do podwyżek stóp procentowych. „Uwzględniając wszystkie informacje, jakie napłynęły od poprzedniego posiedzenia Rady, oceniano jednak, że inflacja w 2019 r. może być istotnie niższa niż można było wcześniej oczekiwać” – głosi zapis dyskusji, jak toczyła się podczas styczniowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej.
– Dynamika cen w 2019 roku będzie stopniowo odbijać, będziemy zmierzać w kierunku celu NBP, jakim jest 2,5 proc., średniorocznie to będzie wynik jeszcze nie do osiągnięcia w 2019 roku, pewnie dopiero w 2020 – prognozuje analityk Domu Maklerskiego mBanku. – Dynamika cen odbija w związku z bardzo dobrą sytuacją na rynku pracy, mamy w portfelach coraz więcej, wydajemy i z tego tytułu należy oczekiwać wzrostu inflacji, ale nie możemy tutaj mówić absolutnie o jakimś zbyt dynamicznym wzroście cen, dlatego też RPP zapewne nie będzie podejmowała jakichkolwiek działań, stopy procentowe będą pozostawały stabilne. Jeśli chodzi o rozmowę dotyczącą zmiany kosztu pieniądza, to będzie dopiero dyskusja pod koniec 2019 roku.